
DLA KOGO SZLAK ORLICH GNIAZD?
Szlak Orlich Gniazd jest to szlak czerwony prowadzący od Częstochowy do Krakowa przez cała Jurę krakowsko- częstochowską. Szlak jest relatywnie dobrze oznaczony, a napotkani po drodze jego lokalni użytkownicy twierdzili, że część śląska oznaczona jest lepiej niż małopolska. Z oznakowaniem szlaku szwedzkiego nie można prównać, ale da się jechać.
Mówię rzecz jasna wyłącznie o szlaku rowerowym, bowiem, jak się dowiedziałam później, nazwa „szlak orlich gniazd” odnosi się do obszaru większego niż obejmuje czerwony szlak rowerowy.
Nasz szlak zaczyna się w Częstochowie, prowadzi przez Olsztyn, złoty Potok, Chatachową, Mirów i Bobolice, Podlesice, Podzamcze, Ryczów, Smoleń, Bydlin, Rabsztyn, Paczółtowice, Racławice, Krzeszowice, Rudno, Szczyglice do Krakowa.
Szlak Orlich Gniazd jest moim zdaniem dla dwóch rodzajów osób. Dla tych, którzy są zainteresowani historią i kulturą polską oraz dla tych, którzy chcą trenować górską jazdę rowerem, Czy obie te rzeczy da się tak naprawdę połączyć w jedno, trudno mi powiedzieć, ale jeśli się to zdarza, to chyba nieczęsto. Na szlaku mijali nas głównie sportowcy pędzący bez żadnego obciążenia, na rowerach z oponami MTB i w klasycznych rowerowych kombinezonach. (Chyba tylko jedna parę z sakwami zauważyłam, a i tak były one o wiele mniejsze niż nasze, co wskazywało na to, że albo osoby te nocują w agroturystyce albo tez nie jadą z bardzo daleka. M. wprawdzie twierdzi, ze takich osób było kilka). My nocowaliśmy na polach namiotowych lub na dziko, zatem cały ewkipunek woziliśmy z sobą. Na taki styl podróżowania szlak ten nie jest najlepszy, w każdym razie z mojego punktu widzenia. No, chyba, że ktoś jest już dobrze wprawiony w jeździe terenowej.
Ludzie traktujący szlak sportowo zasadniczo nie percypują jego kulturowego aspektu, co widać nawet po znanych mi blogach i opisach szlaku. Wspomniane są zamki, ruiny ale tak jak wspomina je człowiek, który pędem przejechał obok. Niekiedy być może nawet nie przejechał (jak ten, kto opisując obiekty na szlaku, pisze o istnieniu zamku „Tęczyn”, a gdyby był przy nim w istocie widziałby, że jest to Tenczyn, jak i miejscowość Tenczynek.)
Szlak opisywany jest jako średnio trudny – co się absolutnie zgadza, pod warunkiem, że jesteśmy młodym człowiekiem pragnącym sobie potrenować kondycyjnie. Wiele też zależy od tego ile czasu przeznaczamy na jego przebycie. Panowie na blogach chwalą się, że zrobili to w dwa i pół dnia, inni, stawiają sobie wyzwanie, że zrobią go w jeden dzień – ale wówczas właśnie, „robią szlak”, a nie przeżywają go ze wszystkimi wspaniałościami jakie z sobą niesie.
A jest tych wspaniałości tyle, że na każdą należałoby poświęcić przynajmniej jeden dzień.
Pobyć w danym miejscu, poczuć jego atmosferę, zrozumieć jego dawną i dzisiejszą rolę w naszej kulturze. To zaś naprawdę warto uczynić, bowiem jest to szlak na każdym kroku przesycony naszą historią i kulturą. Wówczas jednak trzeba się zastanowić, czy nie lepsze byłoby zwiedzanie go w inny sposób, nie rowerami, a dojazdami z punktu do punktu, mając z góry zapewnione bezpieczne noclegi. Jeśli jednak chcielibyśmy połączyć sportowy wysiłek i kulturowe przeżycie, trzeba zdecydowanie zwiększyć czas wycieczki do co najmniej 10 dni. Nie jest to bowiem szlak, którego wartość można mierzyć ilością przebytych kilometrów.
CO WARTO ZOBACZYĆ PO DRODZE?
Nazwa „szlak orlich gniazd” nie odnosi się do gniazd orłów, ale do zamków średniowiecznych, jakie stawiane były ku obrony naszego państwa, na granicy Królestwa Polskiego prawdobnie z polecenia króla Kazimierza Wielkiego.
Jednakże nie tylko zamki są atrakcją szlaku, ale jaskinie, skałki, muzea, przepiękne zabytki sakralne, sanktuaria. Okręg ten gęsty jest od zabytków, jak żadne chyba inne miejsce w Polsce.
Osoby zainteresowane odnoszę do pięknej strony „orlegniazda.pl”. Znajdziecie tam wszystko, co można na szlaku tym zwiedzić, zobaczyć i poznać. I nie tylko na szlaku rowerowym, ale pieszym czy samochodowym, albowiem szlaki te nie całkiem się pokrywają. Gorąco tę stronę polecam. My sami przez relatywnie krótki czas naszej eskapady byliśmy w stanie obejrzeć zaledwie niewielką część tego bogactwa.
Jeden komentarz
Chętnie wybiorę się na ten szlak, ale z pewnością nie na rowerze (nie dałabym rady w żaden sposób). Pewnie zrobię to przy jakiejś okazji, kiedy dzieci dojadą zza Wielkiej wody, bo program do realizacji na szlaku jest wielce interesujący. Mega szacun, że tego dokonałaś. Ja zrobiłam się na stare lata wygodnicka i nie zdecydowałabym się na sport ekstremalny. Gratulacje 👏👏👏 Wiem, że w jednym z postów zmartwiło mnie Twoje zdjęcie, zupełnie wykończonej na trasie. Dobrze, że tego nie odchorowałaś, ale to dlatego, że stale dbasz o swoją kondycję i masz regularne ćwiczenia. Przyznaję szczerze,
że mnie by to zabiło, a dla towarzysza wyprawy byłabym tylko kulą u nogi.