
OPOWIADANIE MOJEGO OJCA
– Sprzedam ci niedrogo pewną historię – mrugnął do mnie mój Ojciec. Możesz o niej napisać.
– Mów!
– To trwało jakiś czas. Chodziłem na zakupy do TESCO, to znaczy wtedy jeszcze do HIT-u, i zawsze spotykałem na rogu człowieka, który grał na akordeonie. Od razu zwrócił na mnie swoją uwagę,. Taki elegancko ubrany pan, szlachetna, inteligenta twarz. Nie grał jakoś wybitnie, raczej po amatorsku, to nie był wirtuoz. Zawsze dawałem mu coś, gdy przechodziłem obok. Dwa złote, raz nawet pięć. On się tak uśmiechał wtedy, mówił „dziękuje panu bardzo”, z takim uśmiechem, kulturalny.
Potem jakiś miesiąc nie byłem, może półtora. Od nas do TESCO jest jednak kawałek drogi, to tylko na większe zakupy się jeździ. Kiedy go zobaczyłem następnym razem, był inny; Przygarbiony, zęby takie żółtawe, no bo gdzie miał je myć? Uśmiech już inny. Nadal się uśmiechał, nadal mówił „dziękuję panu bardzo” z tym samym lekkim skłonem głowy, ale to już nie było to. Nie powiem, że zezwierzęcenie, ale jednak w tym uśmiechu coś było innego, to już nie był tamten dystyngowany mężczyzna.
Potem…,potem jeszcze raz go widziałem. Już brudny taki był, zarośnięty. Przekrzywiał głowę, mówił „dziękuję panu”, ale na jego twarzy nie pojawiał się uśmiech, tylko coś jak grymas. A potem już go więcej nie widziałem. To wszystko.
– I o czym miałoby to być opowiadanie, tato?
– O degradacji człowieka.
– Na czym on grał?
– Na akordeonie, ale nie zawodowo, tak amatorsko.
– I nie rozmawiałeś z nim nigdy?
– Nie. Krępowałem się. Stale miałem taki zamiar, żeby zagadać go, porozmawiać, ale coś mnie powstrzymywało. W końcu była to tylko czysta ciekawość, jak on się znalazł na tej ulicy, w takiej sytuacji…To mnie krępowało, przyznam się.
– Ale może on potrzebował z kimś porozmawiać?
– Nawet myślałem o tym, żeby go zaprosić do barku, na obiad…Ale coś mnie powstrzymywało…czułem się taki skrępowany.
– I nie spotkałeś go już potem?
– Właśnie. Nigdy więcej już go nie spotkałem.
I to już wszystko. Nie ma więcej materiałów dotyczących tej sprawy. Ja sama nigdy tego mężczyzny nie spotkałam. Gdzieś tam pod płotem jest pewnie oblewany przez psy grób nieznanego żebraka. Nie jest to historia warta wzmianki w prasie.
2 KOMENTARZE
Przeczytałam. Jeszcze masz chyba kilka ‚historii od Ojca”?
Nop.