
ZAKUPY W KONSTANCINIE
Trudno to nazwać „wyprawą rowerową”, ot następny wypad. Temperatura 8 stopni, chłodnawo, ale szczęśliwie nie ma wiatru. Wyskok zaś znów do Konstancina, i tylko tam. A pojechałam – po zakupy, ponieważ zalecenie, żeby ludzie w moim wieku kupowali w przedziale godz 10-12, dało tak dramatyczną kolejkę zarówno przed południem, jak i po – że odpuściłam. Dla swojego zdrowia i rozsądku nie będę stać w zimnie godzinę lub dłużej, żeby zmieścić się w przepisie. Zatem wskoczyłam na rower i pojechałam – zdrowo zażywając ruchu i powietrza do puściutkiego sklepiku „Na Rogu” gdzie samotny właściciel z przyjemnością witał moją osobę.
W sumie wczoraj (bowiem wczoraj to było) 22 km.
5 KOMENTARZY
Zazdroszcze Ci tych wypadow rowerowych – tez bym tak chciala!!
Hej, nie ma czego zazdrościc, kat. Każdy coś ma, a czegoś nie ma. Ja mogłabym zazdrosić ci ogródka własnego części przy domu, w której można działać jak się tylko chce, a nawet domu samego,. A tu bloki betonowe, mieszkanka w nim zwyczajne i dwie lub trzy najwyzej godziny w ciągu dnia, między opieką nad Tata, do wykorzystania. Teraz zaś, jak widać, jest to wykorzystywanie wbrew przyjętym regułom tracenia zdrowia.
Duch jest ważny, a on się organizuje w każdych warunkach. 🙂
W koncu Ci wlepia mandat 😉
Po pierwsze, nie sądzę – jakoś mam zaufanie do swojej zdolności komunikacji. Po drugie, nawet jeśli – czy o to chodzi? To jest najważniejsze, naprawdę? ja z lęku przed czymkolwiek mam dusić się w domu i albo zrażać (!) w bezsensownych kolejkach, bo ktoś mnie dorwie i mandat mi wplepi ze to, że chronię się najlepiej ja uważam sza słuszne? Ja osobiście tego nie widze..
Dziś to samo – po południu zebrałam się na skok do Konstancina. Mimo to, że podobno „zamykają lasy”. Trudno, trzeba dbać o siebie w tych dziwnych czasach. Dla mnie zaczyna mieć to wręcz charakter walki o przetrwanie. Te same WIELKIE kolejki ludzi czekające przed sklepikami, nie tylko naszym osiedlowym, ale i Biedronka po drodze i inne sklepiki również. Stanie na zimnie nie tylko nie ma sensu ale uważam je dla siebie za zbyt ryzykowne. Natomiast przejażdżka do sklepiku te 11 kilometrów dalej, ratuje mnie pod każdym względem. No i zakupy do domu się wiezie spokojnie.